wp.pl 06.05.2006 23:40
Na turnieju we Francji po raz pierwszy w historii miały zagrać aż 32 drużyny. Większa ilość miejsc w finałach zwiększyła zainteresowanie turniejem. W kwalifikacjach wystartowały aż 174 zespoły. Polakom ponownie się nie udało – tym razem na naszej drodze stanęły ekipy Anglii i Włoch. Fakt, że „biało-czerwoni” nie zagrają na Coupe du Monde 98’ nie stanowił żadnej niespodzianki. Już znacznie bardziej zaskakujące było przepadnięcie w eliminacjach Portugalczyków, Rosjan, Czechów czy Urugwajczyków. Choć to również nie były wówczas zespoły, które miały szanse odegrać na mundialu kluczowe role. Większa liczba drużyn w turnieju finałowym sprawiła, że awans uzyskali wszyscy wielcy światowego futbolu, z obrońcami tytułu Brazylijczykami, czy mistrzami Europy Niemcami na czele. Mistrzostwa rozpoczęły się 10 czerwca 1998 roku. W meczu otwarcia na Stade de France w Saint-Denis pod Paryżem Brazylia pokonała Szkocję 2:1. „Canarinhos” zapewnili sobie zwycięstwo nad leciwą reprezentacją z Wysp Brytyjskich (tylko trzech piłkarzy z pierwszej jedenastki miało mniej niż 30 lat) dopiero w 74. minucie, dzięki samobójczemu golowi obrońcy Celtiku Glasgow Toma Boyda. W kolejnym swoim spotkaniu piłkarze trenera Mario Zagalo 3:0 wygrali z Marokiem, ale w ostatnim meczu grupowym doznali nieoczekiwanej porażki. Chociaż wiadomo było, że Brazylijczycy z Norwegami grać kompletnie nie umieją ich przegrana z dzielnymi Skandynawami 1:2 była sporym zaskoczeniem. Dzięki zwycięstwu (po golach Tore Andre Flo i Kjetila Rekdala) nad mistrzami świata Norwegia zapewniła sobie drugie miejsce w grupie za ekipą „canarinhos” i awans do 1/8 finału. Do grupy B trafili wicemistrzowie świata Włosi. Za rywali dostali Chile, Austrię i Kamerun. Zaczęli turniej planowo, od gola nowej gwiazdy zespołu Christiana Vieriego już w 10. minucie pierwszego spotkania z Chile. Jednak pod koniec pierwszej połowy bramkarza „Squadry Azzurry” Gianlucę Pagliucę pokonał mający lada moment rozpocząć grę w Serie A w barwach rzymskiego Lazio Marcelo Salas. Chwilę po przerwie chilijski snajper zdobył drugiego gola dla swojego zespołu. Bardzo długo zanosiło się na sensację, ale cztery minuty przed końcem spotkania sędzia z Nigerii Lucien Bouchardeau podyktował dla Włochów bardzo kontrowersyjny rzut karny. Na bramkę zamienił go bohater poprzednich mistrzostw, Roberto Baggio. A Boucheradeau na tych mistrzostwach więcej już nie sędziował. Z grupy wyszli jednak i Włosi i Chilijczycy, z racji kiepskiej postawy zespołów Austrii i Kamerunu błąd nigeryjskiego sędziego nie spowodował grubszych konsekwencji. Ciekawostką jest fakt, że w każdym meczu tej grupy bez udziału Italii padał wynik 1:1. W grupie C znaleźli się gospodarze mistrzostw, Francuzi. Oprócz Duńczyków, na „trójkolorowych” nie czekali zbyt trudni rywale – Arabia Saudyjska i Republika Południowej Afryki uchodziły za jedne z najsłabszych zespołów w stawce. Francuzi zaczęli znakomicie, pokonując RPA 3:0. Ten mecz do końca życia zapamięta afrykanerski obrońca Pierre Issa, który tylko litości statystyków może zawdzięczać fakt, iż nie przeszedł do historii jako pierwszy piłkarz, który w jednym mundialowym meczu wbił dwie samobójcze bramki. W 90 minucie meczu Thierry Henry oddał bowiem dość anemiczny strzał, który w dużej mierze właśnie dzięki nieporadności obrońcy RPA znalazł drogę do siatki. 13 minut wcześniej Issa strzelił oczywistego "swojaka". Co ciekawe ten katastrofalny występ przydarzył mu się na stadionie klubu, w którym grał na co dzień – na Stade Velodrome, obiekcie Olympique Marsylia. Francuzi wygrali również dwa pozostałe mecze, z Danią i Arabią Saudyjską. Duńczycy, którzy mieli być głównym grupowym rywalem Francji, trochę zawiedli, choć ostatecznie wyszli z grupy. Minimalne zwycięstwo nad egzotycznym rywalem z Półwyspu Arabskiego i remis z RPA chluby Skandynawom nie przyniósł. Rozgrywki w grupie D zaczęły się od wielkiej sensacji. Tradycyjnie zaliczani do faworytów mistrzostw Hiszpanie ulegli po świetnym meczu Nigerii 2:3. Decydujący gol Sundaya Oliseha z 78 minuty, zdobyty po atomowym strzale z kilkudziesięciu metrów mógłby być ozdobą każdego spotkania. Ale wcześniej nie popisał się doświadczony bramkarz „la seleccion” Andoni Zubizarreta, przepuszczając do siatki niezbyt trudny strzał Garby Lawala z ostrego kąta. |
XVI Mistrzostwa Świata, w roku 1998, po raz drugi rozegrano w ojczyźnie twórcy tych rozgrywek Julesa Rimeta. Francja, bo o niej mowa, po 60 latach ponownie gościła najlepsze zespoły na świecie. Mundial pod względem sportowym udał się doskonale. Wykreował nową legendę – Zinedine’a Zidane’a. Niestety, o swojej obecności na mistrzostwach dali też znać angielscy i niemieccy pseudokibice. |